„Leo” – film animowany w serwisie Netflix

„Leo” – film animowany w serwisie Netflix


Netflix dodał niedawno do swojej platformy nowy film animowany muzyczno-komediowy Leo z Adamem Sandlerem w roli głównej. Po bezpłatnej projekcji w 150 kinach 11 i 12 listopada film można już oglądać w serwisie Netflix.

W recenzjach chwalono animację Leo, humor pełen dobrych intencji i nieskazitelne występy głosowe. Niektórzy krytycy kwestionują, czy film nie jest zbyt ogólny, aby stał się hitem w określonej grupie wiekowej lub określonej grupie demograficznej, ale wydaje się, że większość zgadza się, że rodziny, które obejrzą film razem w weekend Święta Dziękczynienia, docenią go.

Leo występuje w roli Sandlera w roli 74-letniej jaszczurki z klasą, która odkrywając, że został mu tylko rok życia, postanawia uciec ze swojego terrarium i odkryć, co ma do zaoferowania świat. Jednak ostatecznie angażuje się w próbę pomocy piątoklasistom w jego klasie w rozwiązywaniu ich problemów w ramach satysfakcjonującej przygody z listą życzeń.

Film wyreżyserowali Robert Smigel, Robert Marianetti i David Wachtenheim, wszyscy wieloletni współpracownicy Sandlera. Smigel, Sandler i Paul Sado napisali scenariusz. Za animację odpowiedzialna była firma Animal Logic (The Lego Movie, DC League of Super-Pets), która w zeszłym roku została przejęta przez Netflix.

Oto, co krytycy mówią o Leo. Film jest już dostępny w serwisie Netflix.

Lovia Gyarkye z The Hollywood Reporter mówi, że cała rodzina odniesie równe korzyści z przesłania Leo:

„Komedia… ma konwencjonalne ramy. Ale tym, co czyni Leo wyjątkowym, są rodzaje oferowanych nauk. Jego przesłanie jest odpowiednie dla pokolenia, które jest zniewolone przez niepokoje rodziców i dziedziczy świat problemów. Leo zachęca dorosłych, aby odpuścili i przypomina dzieciom, że dorastanie nie musi być takie straszne”.

Peter Debruge z Variety mówi, że rodzicom film się spodoba:

„Być może minęły 74 lata, odkąd Smigel, Sandler i współautor scenariusza Paul Sado byli w szkole, ale jako rodzice rozumieją, co jest zabawnego we współczesnych dzieciach. Niektóre obserwacje, takie jak żart o bieganiu, w którym ruchliwe dzieci wpadają w amok (przedstawiany jako rój podskakujących głów przypominających piranie), są nadal tak samo prawdziwe dzisiaj, jak wtedy, ale otrzymały nowy, zabawny zwrot akcji za sprawą filmowców.

David Ehrlich z Indiewire martwi się, że film nie wie dokładnie, kim jest lub kim powinien być jego widz:

„Odcinkowe scenariusze Smigela, Sandlera i Paula Sado rzadko potrafią wciągnąć na tyle, by ekscytować obie grupy jednocześnie; większość dowcipów jest zbyt zabawna dla dzieci ze szkół podstawowych i nie przemówi do dorosłych (np. panna Malkin używa sprayu zabójczego do przytulania, aby odstraszyć nadmiernie uczuciowych uczniów), a większość wiadomości wydaje się zbyt skupiona na problemach i/lub Następna zbliżająca się śmierć Leo, aby dzieci miały wrażenie, że z nimi rozmawia. Podobnie jak wiele filozofii rodzicielstwa, które krytykuje, Leo sprawdza się lepiej w teorii niż w praktyce. I podobnie jak wiele dzieci, które powstają dzięki tym filozofiom rodzicielstwa, nie wykorzystuje on w pełni swojego potencjału”.

Claire Shaffer z The New York Times jest podobnie zdezorientowana co do tego, komu widzom służy humor i mądrość Leo:

„Leo czasami ma trudności z identyfikacją swoich odbiorców. Sekwencje muzyczne nie są szczególnie interesujące wizualnie i mogą znudzić dorosłych, jednak trudno sobie wyobrazić dzieci, które bez znudzenia słuchają długich paplanin Leo i Squirtle'a na temat rozwiedzionych rodziców lub zachowań godowych gadów. Jednak gdy zbliżają się święta i rodziny zbierają się razem, z pewnością każdemu się to sprawdzi jako coś do umieszczenia w tle”.

Trzygwiazdkowa recenzja Benjamina Lee dla „The Guardian” być może najlepiej podsumowuje krytyczny konsensus co do tego, że pomimo pewnych wad „Leo” jest doskonałym filmem, który spodoba się dzieciom w każdym wieku:

„To rodzaj musicalu składającego się z serii półpiosenek, od niechlujnych po ruchliwe, wszystkie przerywane zanim się rozpoczęły. Ostatni akt to trochę bałaganu ze spóźnionym antagonistą i nieuniknioną misją, chaotyczny bałagan, ale którego kulminacją jest godne przypomnienie dla dzieci, aby dzieliły się swoimi problemami, a nie je powstrzymywały, ostatnia uwaga nie do końca innowacyjna, ale wyrazista z wystarczającymi szczerość do nagrania. Żywy, pełen momentów zaskakujących wglądów, Leo emanuje ciepłą sympatią, która promieniuje zarówno na tych, którzy nadal uczęszczają do klasy, jak i na tych, którzy opuścili ją dawno temu”.

Ostatecznie „Leo” wydaje się być filmem, który może spodobać się każdemu, pomimo niepewności co do docelowej widowni. Jeśli więc szukasz zabawnego i podnoszącego na duchu doświadczenia, którym możesz podzielić się z rodziną, Leo może być idealnym wyborem na ten weekend!



Źródło: www.cartoonbrew.com

Gianluigiego Piludu

Autor artykułów, ilustrator i grafik serwisu www.cartonionline.com

Zostaw komentarz